Wystąpienie przekazane do materiałów pokonferencyjnych.
Migracja doświadczeniem pokoleń…
Migracje to normalna część ludzkiego doświadczenia, podobnie jak wynikające z nich spotkania z Obcym. Tak było zawsze, tak będzie w XXI w. i nie powstrzymają tego żadne mury. Czas przyjąć to do wiadomości.
Upadek muru berlińskiego w listopadzie 1989 r. to jeden z najsilniejszych obrazów symbolizujących koniec zimnej wojny i zniesienie żelaznej kurtyny. Granice miały przestać dzielić świat. Ale w tym samym 1989 r. władze Indii rozpoczęły budowę muru na granicy z Bangladeszem – powstała zapora licząca blisko 4 tys. km chroniąca przed napływem nielegalnych imigrantów z beznadziejnie biednego Bangladeszu. Jednak to nie jedyny mur z licznych, jakie zaczęły po 1989 r. na nowo dzielić świat.
Zanim doszło do upadku muru berlińskiego, Węgrzy zdemontowali zasieki dzielące ich kraj od Austrii, otwierając tym samym drogę uciekinierom z NRD. A w 2015 r. Węgry wybudowały nowy, liczący 175 km mur na granicy z Serbią, bo wg Viktora Orbana każdy terrorysta jest imigrantem. Zglobalizowany rzekomo świat jest pogrodzony jak nigdy dotąd. Ochrona granic przed imigrantami stała się głównym tematem kampanii politycznych. Donald Trump chce odgrodzić Stany Zjednoczone od Meksyku; Brytyjczycy w referendum zdecydowali, że chcą być izolowaną wyspą. Polska murów nie stawia, ale błyskawicznie wybudowała bariery mentalne.
Jeszcze na przełomie 2014/15. na pytanie, „czy dostrzegasz związek między napływem imigrantów a przestępczością”, Polacy odpowiedzieli zdecydowanie, że nie, plasując się na czele porównania i wyprzedzając nawet Niemców. Podobnie znaleźli się na czele, odpowiadając pozytywnie na zdanie: „rząd powinien wykazywać życzliwość, rozpatrując wnioski o status uchodźcy”. Co więc się stało, że wszystkie te deklaracje poszły w kąt, a zwyciężył przekaz mówiący o uchodźcach jako nosicielach pasożytów, pierwotniaków i nieznanych u nas chorób? Co się stało, że właśnie strach przed uchodźcami i imigrantami odnowił nagle sojusz państw Grupy Wyszehradzkiej? – Węgry, Czechy, Słowacja i Polska wspólnie postanowiły przeciwstawić się unijnej polityce imigracyjnej.
Skąd ta antyimigrancka panika? Jeden z jej elementów to proces prekaryzacji statusu ekonomiczno-społecznego rdzennych mieszkańców krajów europejskich, ale też Stanów Zjednoczonych. Globalizacja doprowadziła do destrukcji klasy średniej i stworzyła kategorię tzw. białych śmieci – ludzi zbędnych. Gorszy jest tylko los pozbawionego swojego państwa imigranta. „Biały śmieć” wobec niego czuje przynajmniej, że jest u siebie. Razem z mechanizmem wytwarzania różnicy, statusu podrzędności Obcego potrzebnego do tego, by samemu zachować poczucie własnego statusu, idzie antropologiczny mechanizm „kosmicznego strachu” – pierwotne uczucie strachu przed otaczającym przerażającym kosmosem. Zostało ono z czasem przekształcone w instytucjonalne zarządzanie strachem przez instytucje religijne.
Dziś z kolei głównym nurtem nowoczesnej polityki stała się polityka strachu kryjąca się we wspomnianym: „wszyscy terroryści to imigranci”. Odpowiedzią na strach są obietnice zapewnienia bezpieczeństwa, którymi szafują politycy wszystkich proweniencji. Wmontowanie problemu imigracji w logikę dyskursu strachu i bezpieczeństwa prowadzi do adiaforyzacji – imigranci jako zagrożenie przestają być ludźmi, stają się źródłem zagrożenia, a działanie wobec niego zwolnione jest z oceny moralnej, bo liczy się techniczna skuteczność.
Dlatego też boimy się Obcego, co można zrozumieć, ale nie można usprawiedliwić zachowań, które perspektywicznie nie mają sensu. Bowiem migracji nie powstrzyma żaden mur, będą się nasilać w XXI w. z wielu powodów: ekonomicznych, klimatycznych, humanitarnych. W świecie, w którym w połowie stulecia mieszkać będzie ponad 9 mld mieszkańców, czas w końcu zastąpić zasadę wrogości regułą gościnności oraz solidarności.
Jak dokonać tej przemiany? Niech wielcy tego świata na to odpowiedzą. Ja nie wiem. Ale jestem przekonany, że nawet jeśli nie wiemy jak, to nie mamy alternatywy.