To jeden z niewielu tego typu ośrodków na Dolnym Śląsku. Powstał przed kilkoma laty w budynku po byłej strażnicy WOP. Przebywają tu przede wszystkim kobiety z dziećmi, ale też takie, które nie poradziły sobie z kłopotami, które ciężko doświadczył los. Niestety mimo, iż wiele osób wspiera działalność placówki, to wciąż czegoś jej brakuje – wiele brakuje. A i sam budynek wymaga poważnych nakładów finansowych.
Co można przekazywać? Żywność, słodycze, ubrania, sprzęt AGD i TV. Nawet tabliczka czekolady potrafi wywołać uśmiech. Przecież placówka ta utrzymuje się tylko z datków i niewielkich dotacji – na każdą z przebywających tu osób placówka dostaje 600 zł z pomocy społecznej, resztę musi zdobyć od ludzi dobrej woli. Stale więc potrzebuje wsparcia.
Jednym z podmiotów, który pragnął by osoby tu mieszkające mogły świątecznie spędzić tegoroczne święta był jeleniogórski Terenowy Komitet Ochrony Praw Dziecka. - Odzew na nasz apel przerósł nasze oczekiwania. Zebrane dary nie mieściły się w samochodzie – stwierdziła Przewodnicząca Komitetu Pani Krystyna Demkowicz, która osobiście dostarczyła je do Pobiednej 22 grudnia 2015 r. 
Wolontariuszka Komitetu – Pani Urszula Ragucka, która towarzyszyła Przewodniczącej, po przyjrzeniu sie placówce i jej podopiecznym, ze ściśnientym sercem mówiła: - Rzeczywiście w placówce tej brakuje prawie wszystkiego co materialne, ale nie brak tu miłości, wsparcia, wzajemnego szacunku, wiary w drugiego człowieka i marzeń, że można zmienić swój los na lepszy. Niestety okazuje się, że system nie do końca funkcjonuje tak, by efektywnie pomoc mamom, które pomimo wielu przeciwności losu chcą wychowywać swoje pociechy i stworzyć im szczęśliwy oraz bezpieczny dom, którego często same nie miały.
Tak, trzeba zainteresować problemem wiele osób, którym los dzieci nie jest obojętny. Nie wystarczy bowiem doraźne, świąteczne wsparcie. Potrzebne jest systemowe i systematyczne wsparcie. Ale najważniejszym jest jak najszybsze wyremontowanie domu i stworzenie godnych warunków dla jego mieszkańców, szczególnie tych najmniejszych.
Dlatego TKOPD będzie w stałym kontakcie i postara się pomoc w każdy możliwy sposób, by dzieci nie trafiły do domów dziecka czy rodzin zastępczych, by mogły być wychowywane przez swoje mamy.
Ważne jest to tym bardziej, że jak mówi jedna z mieszkanek: - Jesteśmy bardzo zdeterminowane, by stworzyć swoim dzieciom ciepły i pełen miłości dom. Wspieramy się wzajemnie przy opiece nad dzieciaczkami, jesteśmy też sobie wsparciem w chwilach kryzysowych. Drobne prace remontowe nie są nam obce, ale dom wymaga rąk fachowych rzemieślników.
W rozmowie z kierowniczką placówki znajdujemy potwierdzenie słów mieszkających tu kobiet: - Problemów jest wiele, ale staramy się wspierać mamy, by uporały się z własnymi problemami, by usamodzielniły się i stworzyły swoim pociechom oraz sobie samym stabilną przyszłość – mówi. – Nie jest łatwo, bo od problemów z opałem i piecem centralnego ogrzewania, studnią głębinową, zapadającymi się podłogami czy odpadającymi tynkami, dochodzą takie normalne jak w każdym domu związane np. z chorobami dzieci i mam. Jednak staramy się być optymistami, bo naszą rolą jest przysłowiowe „dawanie wędki” nie jedynie „ryby”. Dziewczyny muszą nauczyć się radzić sobie z problemami dnia codziennego, brać odpowiedzialność za życie, szczęście i bezpieczeństwo nie tylko swoje, ale przede wszystkim swoich dzieci. Mamy to wielkie szczęście, że na swojej drodze spotykamy wielu ludzi o wielkich sercach. Dlatego wierzymy, że spełnią się nasze marzenia, by nasz dom został wyremontowany, a wtedy pozostanie nam jedynie praca terapeutyczna i opiekuńczo-wychowawcza. A tej się nie boimy – dodaje.
W ośrodku mama z dzieckiem może przebywać maksymalnie do 12 miesięcy. Podopieczne są kierowane tu m.in. przez MOPS-y z całej Polski. Aktualnie przebywa w nim 12 mam i 18 dzieci w wieku od 5 miesięcy do 12 lat.