Mamy z nią do czynienia, kiedy któryś z partnerów czy członków rodziny wykorzystuje pieniądze do ograniczania czy nękania bliskich. Przemocą jest np. wykorzystywanie finansowego uzależnienie partnerki lub partnera. Podobnie jest z blokowaniem dostępu do konta, wydzielaniem określonych sum, przesadnym kontrolowaniem wydatków. Wszystkie te sytuacje łączy wspólny mianownik. Pieniądze są używane do szantażu, ośmieszania, znęcania się.
A Polki coraz częściej zgłaszają przypadki przemocy finansowej. Problem w tym, że polskie prawo nie zawiera jego definicji. Polacy również nie do końca są przekonani czy w ogóle coś takiego istnieje. Często nie widzimy tej przemocy, bowiem brak tu ran i siniaków.
W połowie października planowane jest złożenie projektu ustawy w tej sprawie. W poprzedniej kadencji wnioskowała o to pełnomocniczka ds. równości. Okazał się jednak, że politycy za rządów PO-PSL nie potrafili dogadać się w tej sprawie.
Po tej próbie pozostał jednak ślad w postaci opracowanie Biura Analiz i Dokumentacji Kancelarii Senatu. – Wprowadzenia tej definicji wymaga ratyfikowana przez Polskę Konwencja Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, która w Polsce weszła w życie 1 sierpnia 2015 rok – czytamy w niej.
Innego zdania jest jednak Ministerstwo Sprawiedliwości, które przygotowało odpowiedź na pytanie, dlaczego jeszcze tego nie zrobiono: – Konwencja Stambulska nie definiuje terminu „przemoc ekonomiczna” i nie zawiera odrębnego postanowienia zawierającego zobowiązanie RP do penalizacji przemocy ekonomicznej. Według rzeczniczki prasowej resortu konwencja antyprzemocowa, zwana również Stambulską …nie zobowiązuje też państw do zdefiniowania tego terminu w krajowych porządkach prawnych. Państwa strony konwencji nie mają zatem obowiązku umieszczania w swoich systemach prawnych definicji przemocy ekonomicznej.
Kto ma zatem rację? Prezes Centrum Praw Kobiet – prawniczka twierdzi, że… – Konwencja zobowiązuje państwa strony w art. 5 cytuje do: „przyjęcia niezbędnych regulacji prawnych i innych środków zapewniających należytą staranność w zapobieganiu, karaniu oraz przyznawaniu zadośćuczynienia w zakresie aktów przemocy objętych zakresem Konwencji, które są popełniane przez podmioty inne niż państwowe”. Zwraca uwagę na to, że konwencja wprawdzie nie definiuje przemocy ekonomicznej w sposób wyodrębniony, ale w definicji przemocy domowej oraz ze względu na płeć, odwołuje się do przemocy ekonomicznej. Artykuł trzeci konwencji – definiując przemoc domową – wskazuje, że oznacza ona wszelkie akty przemocy fizycznej, seksualnej, psychologicznej lub ekonomicznej zdarzające się w rodzinie lub gospodarstwie domowym, lub między byłymi, lub obecnymi małżonkami, lub partnerami, niezależnie od tego, czy sprawca i ofiara dzielą miejsce zamieszkania, czy nie. Co więcej, Dyrektywa Parlamentu Europejskiego 2012/29/UE z dnia 25 października 2012 r. – ustanawiająca normy minimalne w zakresie praw, wsparcia i ochrony ofiar przestępstw – odwołuje się do pojęcia przemocy ekonomicznej. A to dodatkowo wskazuje na konieczność wprowadzenia tego pojęcia do polskiego porządku prawnego.
Jakie więc będą dalsze losy definicji przemocy ekonomicznej w polskim prawie przy stanowisku zaprezentowanym przez MS?
Mam nadzieje, że jednak w końcu kiedyś zostanie wprowadzona do polskiego porządku prawnego (przygotowany już jest projekt odpowiedniej ustawy), choć łatwo nie będzie, co potwierdzą choćby wypowiedz jednej z posłanek, iż… styl życia polskich rodzin jest na tyle zróżnicowany, że nie daje to szansy na odpowiednie zdefiniowanie przemocy ekonomicznej.