Problem przemocy wobec kobiet jest głębszy. Należy więc życzyć sobie, żebyśmy podchodzili do znęcania się tak, jak podchodzimy do innych bardzo poważnych przestępstwo. Bardzo często organy władzy publicznej, z którymi ma styczność osoba doświadczająca przemocy, nie udzielają jej koniecznej pomocy i wsparcia. Często zdarza się, że śledczy polegają na ofierze jako jedynym „środku” dowodowym. Ograniczają swoje działania do przeprowadzenia przesłuchania i odebrania zeznań od pokrzywdzonej. Tymczasem dopóki nie będą szukać innych dowodów, które będzie można wykorzystać w sytuacji, gdy ofiara przestaje współpracować, mogą mieć poczucie, że przypadki przemocy w rodzinie psują statystyki. A przecież osoby najbliższe mogą odmówić odpowiedzi na pytanie, a także odmówić składania zeznań.
Postępowania trwają za długo, śledczy nie wykazują empatii. Musimy zdawać sobie sprawę, że dla ofiary osoba, która stosuje przemoc, nie jest obca. To człowiek, którego ofiara kochała lub nadal kocha, z którą łączy ją bardzo wiele relacji, dzieci, od której ofiara jest zależna finansowo. Nie możemy oczekiwać, że pokrzywdzona przez wiele miesięcy, a często i lat, będzie konsekwentnie zeznawała przeciwko sprawcy, jednocześnie żyjąc z nim, prowadząc wspólne gospodarstwo domowe, wspólnie wychowując dzieci.
Nie ma w polskim prawie wykazu, tym bardziej wykazu zamkniętego środków dowodowych. Mamy absolutną dowolność, wszystko co dopuści sąd, może być dowodem w sprawie. Wystarczy pomyśleć, co może udowadniać tę przemoc w rodzinie, a nie oczekiwać, że ofiara przemocy przedstawi skrupulatnie zbierane dowody.
Popatrzmy na przestępstwo zabójstwa. Oczywiście, liczba zabójstw w porównaniu do liczby przestępstw znęcania się jest nieporównywalna. W Polsce dochodzi do 600-700 zabójstw rocznie. Ofiara nie żyje i podejmowany jest szereg działań, prowadzących do wykazania, czy dane zachowanie wyczerpywało znamiona zabójstwa i kto zabił. Nawet gdy nie ma ciała, organy ścigania poprzez ciąg poszlak wykazują przebieg zdarzenia. W przypadku znęcania się sytuacja jest, wydawałoby się, bardziej „komfortowa” dla organów ścigania. Jest pokrzywdzona, która może współpracować. Dodatkowo należy bardzo odpowiedzialnie myśleć o sytuacji pokrzywdzonej i podejmować takie działania, które zabezpieczą prawidłowy tok postępowania, a jednocześnie zagwarantują jej bezpieczeństwo. Jednym ze sposobów może być zapewnienie takich warunków, by sprawca nie miał kontaktu z ofiarą.
Sposoby izolacji sprawcy od ofiary udoskonalane są od kilkunastu lat. Obecnie mamy takie narzędzia, ale są one ściśle związane z postępowaniem karnym bądź cywilnym. W prawie karnym funkcjonują: nakaz opuszczania lokalu, zakaz zbliżania się i zakaz kontaktu. Od początku postępowania karnego mamy możliwość prawną odseparowania sprawcy przemocy od ofiary. Prokurator i sąd mają takie kompetencje, by stosować je aż do zakończenia postępowania. Od 2010 roku istnieje także cywilny nakaz opuszczenia lokalu, który może być orzeczony przez sąd cywilny na wniosek ofiary, bezterminowo do czasu uchylenia lub zmiany tego postanowienia.
W żadnym z tych przypadków sąd nie ma podstawy, by badać prawo własności, czyli czyj jest lokal/ dom/mieszkanie. Ich celem jest zabezpieczenie toku postępowania i ochrona pokrzywdzonego. Żadne z rozwiązań nie jest równoznaczne z eksmisją. Właściciel nie traci tytułu do nieruchomości. Przez pewien czas nie może korzystać z pewnych elementów prawa własności.