Konferencja w Dreźnie – najnowsze wiadomości

DKSBdorroasd1ehsDoroczna 24 międzynarodowa konferencja robocza odbędzie się na terenie Ewangelickiej Wyższej Szkoły dla Pracowników Socjalnych – Dürerstraße 25, 01307, w sobotę 22.10.16 r., w godz. 10:00 – 16:15. Temat: Migracja jako szansa – Praca z dziećmi uchodźców i ich rodzinami w regionach Saksonia, Usti i Dolny Śląsk. Udało się już pozyskać głównego mówcę – osobę, która zaprezentuje referat wprowadzający: Strach przed obcymi! Zainteresowanie obcymi. To pracownik powyższej uczelni.

Fachowe przygotowanie organizacyjne i w zakresie przeprowadzenia Konferencji zapewniają Centrum Wolontariatu Usti nad Labą, Niemiecki Związek Ochrony Dzieci (DKSB) Saksonia i jeleniogórski TKOPD.

Konferencja jest wspierana przez Ewangelicką Wyższą Szkołę w Dreźnie oraz Niemiecki Związek Krajowy Saksonia.

Rok 2015 cechował się olbrzymią falą napływających uchodźców, którzy europejskie możliwości wsparcia i prawne oraz system zarządzania poważnie przeciążyli. Wielu współpracowników w organizacjach socjalnych angażowało sie i angażuje w dość trudnych warunkach. Chcielibyśmy we wprowadzającym referacie przedstawić funkcjonujący w naszych trzech regionach i krajach system wspierania imigrantów.

Po referacie wprowadzającym będzie możliwość, w planowanych warsztatach pogłębić owe treści oraz porozmawiać na te tematy ze specjalistami z innych krajów. Będą w nich uczestniczyć też fachowcy z wyższych uczelni.

Warsztat I: Przybycie Rodzin z dziećmi. – Jakiego wsparcia potrzebują?

Warsztat II: Zróżnicowanie kulturowe oraz kompetencje. – Jakie uwarunkowania winni rozumieć organizatorzy i współpracownicy?

Prostujemy też wcześniejszą, błędną informację dotyczącą planowanych warsztatów. Nie będzie można uczestniczyć w obu warsztatach – uczestnicy można jedynie wziąć udział w jednym z nich, ale podwojono czas na ich przeprowadzenie.

Brak jeszcze referenta z polskiej strony i sprecyzowanego tematu jego 25-minutowego wystąpienia (12:00 – 12:25).

Zastanawiamy się nad potrzebą kolejnego spotkania roboczego, pierwotnie zaplanowanego na 7 września w Loebau. Jeśli tak, to jakie tematy należałoby w jego trakcie poruszyć?

Strona niemiecka jest bardzo zainteresowana tym, aby w Konferencji wzięli udział Polacy. – Chcemy aby ludzie z naszych krajów spotkali się – pisze w przesłanym nam mailu. Pyta też nas czy dysponujemy tłumaczem, który mógłby wesprzeć gospodarzy Konferencji podczas naszej mowy powitalnej.

Uczestnicy będą musieli zapłacić małą opłatę konferencyjną – 15 Euro, ale nie dotyczy to członków organizacji, referentów i ważnych gości. Dla władz strony niemieckiej ważne jest aby widzieć, że inni uczestnicy ponoszą niewielką opłatę.

Grupę docelową Konferencji, winni stanowić: pracownik socjalny i fachowcy z różnych płaszczyzn pomocy młodzieży (przedszkola, ogniska/świetlice, służby socjalne, otwarte oferty, młodzieżowe związki, osoby pracujące na rzecz uciekinierów itd.); pedagodzy szkolni; współpracownicy związków sportowych

Kierownictwo i pracownicy pozarządowych związków; przedstawiciele ministerstw, władz i polityki.

Całość wystąpień będzie tłumaczona symultanicznie po czesku i polsku. Dostępna też będzie technika tłumaczenia, napoje, przekąska obiadowa i kawa w przerwach.

Zgłoszenia można dokonać na specjalnym formularzu drogą, mailową w terminie do12.10.16 r., lub tuż przed obradami.

Samobójstwa i praca nieletnich

samobójstwoLiczba samobójców w Polsce rośnie. Zwiększa się również liczba dzieci, które wybierają śmierć – coraz więcej młodych rozwiązuje swoje problemy w sposób ostateczny, ale większość dzieci odchodzi z niejasnych powodów. Wyskakują z okien, naśladując pokemony, łykają tabletki, bo mama zabroniła wyjścia do kina. Przyczyną może też być znęcaniem się psychicznie i fizycznie nad dziećmi – wyzywanie, popychanie, wyganianie z domu, czy zmuszanie do ciężkiej pracy.

Dzieci często muszą – zmuszane są, pracować, a rodzaj prac, które wykonują są nieadekwatny do ich sił i wieku. Pracują na swoje utrzymanie. A że są to małe dzieci, ogranicza to ich swobodę, możliwość nauki i wypoczynku – to forma psychicznego znęcania się nad nimi.


praca
praca1

Co roku odbiera sobie życie dwustu niepełnoletnich Polaków. Chętnych, którym nie wyszło, jest więcej. Z badań przeprowadzonych w regionie łódzkim wynika, że aż 7% młodych po 14. roku życia ma za sobą takie doświadczenia. Nie wiadomo, jaka jest prawdziwa liczba uratowanych młodocianych samobójców. Szpitale traktują ich jak ofiary zatruć albo wypadków. Według psychologów wśród osób poniżej 18. roku życia co dziesiąty, a może nawet co piętnasty zamach samobójczy jest skuteczny. Oznaczałoby to, że co roku próbują się zabić 3 tysiące dzieci.

Więcej

Prawo rodziców do kontaktu z dzieckiem cd.

wia221013Większość postępowań wlecze się latami – i przed polskimi sądami, i potem w strasburskim trybunale. Jak choćby sprawa przeciwko Polsce wniesiona do Strasburga w 2000 r., wyrok w 2007 r. A syn pełnoletniość osiągnął rok przed orzeczeniem, w 2006 r.

Często bywa tak, że czas jest sprzymierzeńcem winnego. Tego rodzica, który porywa dziecko albo przez lata uniemożliwia mu kontakt z drugim rodzicem. Jak np. w takiej sprawie przeciwko Polsce. Oboje rodzice mieszkający z dzieckiem w Wielkiej Brytanii mieli władzę rodzicielską. Matka zabrała córeczkę na wakacje do Polski w lipcu 2012 r. i zdecydowała, że nie wraca. Ojciec zwrócił się do organu centralnego Zjednoczonego Królestwa z wnioskiem o nakazanie powrotu dziecka w trybie konwencji haskiej. W połowie października 2012 r. skarga została zarejestrowana w Sądzie Rejonowym w Grudziądzu. Pierwszy termin rozprawy: grudzień 2012 r., drugi w lutym 2013 r. W maju 2013 r. sąd oddalił wniosek skarżącego o powrót dziecka, opierając się na opinii biegłych, którzy stwierdzili, że… powrót dziecka do Wielkiej Brytanii i jego oddzielenie od mat-ki, która jest jego głównym opiekunem, byłoby bardziej szkodliwe emocjonalnie dla dziecka niż brak codziennego kontaktu z ojcem. Sąd odwoławczy podtrzymał argumentację sądu niższej instancji, dodając, że od uprowadzenia dziecka było ono pod opieką matki praktycznie przez całą dobę i jej kontakt ze skarżącym był rzadki. Trybunał, rozpatrując skargę, zwrócił uwagę, że postępowanie przed polskimi sądami trwało rok. A sprawy rozpatrywane w trybie konwencji haskiej mają klauzulę pilności (zaleca się, by były rozstrzygane w terminie sześciu tygodni). Kiedy rodzic uprowadza dziecko, ale zostaje w tym samym kraju, wszystko trwa jeszcze dłużej. Jak w przypadku takiej sprawy przeciwko Polsce. – Mąż wyjechał na ferie z dzieckiem i więcej nie wrócił. Orzeczono rozwód, przyznano prawo opieki nad dzieckiem matce, następnie przez trzy lata kuratorzy próbowali osiem razy odebrać dziecko ojcu. Bezskutecznie. Ukrywał się, nie posyłał syna do szkoły. Zatem matkę, jako głównego opiekuna, ukarano grzywną za niewypełnienie obowiązków edukacyjnych (decyzja została później uchylona). Każda nieudolna próba wykonania prawomocnych postanowień sądu była koszmarnym stresem dla dziecka. Były mąż złożył wniosek o przyznanie mu opieki nad synem i takie orzeczenie ostatecznie zapadło. Sąd argumentował swoją decyzję tym, że dziecko przez te trzy lata mieszkało z ojcem i jego więzi z matką są bardzo słabe. Tym samym usankcjonował uprowadzenie. Trybunał w Strasburgu uznał, że państwo polskie naruszyło w tej sprawie artykuł 8 konwencji i zasądził matce 10 tys. euro zadośćuczynienia. Wyrok, po przyjęciu raportu rządowego przez Komitet Ministrów Rady Europy, został uznany za wykonany. Ale to orzeczenie kompletnie nic nie zmieniło w życiu matki. – Po wyroku przedstawiciele ministerstwa kontaktowali się z jej byłym mężem, negocjowali z nim, jakie są jego warunki, by można było zrealizować postanowienie trybunału. Z matką nie rozmawiali. Gdy matka uznała, że strasburski wyrok nie skutkuje żadnymi prawnymi rozwiązaniami w kraju, złożyła oświadczenie, iż zgadza się, by syn, zgodnie z jego wolą (miał już 13 lat, a to granica ustawowa, od której liczy się zdanie dziecka), został z ojcem. Czyli z uznania jej przez trybunał za pokrzywdzoną kompletnie nic nie wynikło. Więcej

Prawo rodziców do kontaktu z dzieckiem

wia221013Sprawy rodzinne to wciąż jedne z najczęściej pojawiających się w Europejskim Trybunale Praw Człowieka. W ubiegłym roku trybunał wydał w sprawach przeciwko Polsce łącznie 29 wyroków, w 20 stwierdził przynajmniej jedno naruszenie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka – 4 sprawy dotyczyły artykułu 8, gwarantującego każdemu prawo do poszanowania jego życia prywatnego i rodzinnego. Za tym jednym zdaniem kryją się najczęściej tzw. sprawy o dziecko, o przyznanie opieki, ustalenie i egzekwowanie kontaktów z tym drugim rodzicem.

- Ojciec przez prawie dwa lata nie widział syna, a matka – zajęta walką z byłym mężem w sądach – nie zauważyła, że dziecko ma zapalenie mięśnia sercowego – zmarł.

- Ojciec nie mógł wyegzekwować przyznanych mu przez sąd kontaktów z dzieckiem, popełnił samobójstwo. W liście pożegnalnym napisał: Nie mogę żyć bez Józia.

Sprawy rozpatrywane przez Trybunał, po latach kończą się wyrokiem stwierdzającym (bądź nie) winę państwa polskiego. Jeżeli nastąpiło naruszenie któregoś artykułu konwencji, skarżącemu zasądza się zadośćuczynienie finansowe. I na tym koniec, jeśli chodzi o trybunał. Ale ogłoszenie wyroku uruchamia dopiero dość skomplikowaną machinę europejskiego wymiaru sprawiedliwości.

Oto po uprawomocnieniu orzeczenia nad jego wykonaniem przez państwo uznane za winne naruszenia praw człowieka czuwa Komitet Ministrów Rady Europy. – Wykonanie wyroku oznacza zarówno realizację środków indywidualnych, czyli wypłacenia zadośćuczynienia przez państwo, jak i tzw. środków generalnych – państwo musi podjąć działania zmierzające do tego, by w przyszłości podobne naruszenie nie miało miejsca. Mogą to być zmiany legislacyjne, ustaw czy przepisów, ale także np. szkolenia. I zawsze wyrok trybunału jest tłumaczony i rozsyłany wszystkim sędziom. – Co roku pełnomocnik ministra spraw zagranicznych ds. postępowań przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka sporządza raport zawierający informacje o wyrokach w sprawach polskich, które Komitet Ministrów Rady Europy uznał za wykonane. Tyle że od lat kolejne wyroki trybunału uznawane są za wykonane, a na strasburską wokandę dalej trafiają niemal identyczne sprawy. W kolejce już czekają następne, na razie tylko zakomunikowane przez trybunał. Jak np. takie sprawy: – zgodnie z decyzją sądu widzenia aresztowanego ojca z 21-miesięcznym dzieckiem miały się odbywać przez szybę i z użyciem telefonu (Sic!); kontakty z malutką córeczką sąd ograniczył do korespondencji, nie zważając na to, że córka ani pisać, ani czytać jeszcze nie urnie. Więcej

35 lat KOPD

KOPDZbliżają się uroczystości z okazji 35-lecia KOPD. Odbędą się w Warszawie. Nasz Terenowy Komitet będą reprezentowały dwie osoby – wezmą udział w uroczystościach, w tym Przewodnicząca – Krystyna Demkowicz.

demkowicz1

Szczegółowy harmonogramem uroczystości otrzymamy w odpowiednim czasie, ale już znamy ich datę – 28 listopada 2016 r., i części składowe: pierwsza ok. godz. 10:00 – 14:00 – Konferencja; druga – ok. godz. 17:30 – 20:00 – Gala w Teatrze, a następnie bankiet.

Noclegi zostały zarezerwowane – przed i po uroczystości ze śniadaniem, w pokoju 3-osobowym w hotelu  przy ul. Mangalii.

Tegoroczna międzynarodowa Konferencja

asd1DKSBdorroWszystko wskazuje na to, że jest już pozyskano osobę, która zaprezentuje zasadniczy – wprowadzający, temat tegorocznej Konferencji. Jej tytuł brzmi: Migracja jako szansaPraca z dziećmi i ich rodzinami, w Saksonii, regionie Ústí nad Labem i Województwie Dolnośląskim. A odbędzie się w Dreźnie 22 października 2016 r.

W sprawie planowanych dwóch warsztatów pojawił się pomysł, uważamy, że dobry, aby w obu uczestniczyli wszyscy zainteresowani, czyli przerwa po pierwszym i przejście do realizacji drugiego.

Godzinny warsztat, który poprowadzi strona niemiecka, dotyczyć będzie istniejących struktur pomocy emigrantom w Saksonii oraz rodzaju ich potrzeb niezbędnych dla właściwej społecznej integracji.

Fajnie by było gdyby ktoś ze strony polskiej zaprezentował tego typu sytuację w naszym – dolnośląskim regionie. Czekamy na zgłoszenie, by wskazany przez niego temat i jego dane osobowe przekazać głównemu organizatorowi tegorocznej Konferencji.

 

Dzieci umierają inaczej

hospicjumChore dzieci nie wybiegają w przyszłość – cieszą się tym, co dziś. Widać to też w Stowarzyszeniu Hospicjum dla Dzieci Dolnego Śląska, prowadzącym także hospicjum perinatalne – otacza opieką rodziców, którzy dowiadują się, że ich dziecko umrze niedługo po porodzie.

Hospicja przez lata nazywane były umieralniami, a temat odchodzenia był tematem tabu, bowiem temat umierania był, jest i będzie trudny. Ale dziś słowo „hospicjum” nie jest tym, czym było kilkanaście lat temu. Wtedy wielu osobom nie chciało ono nawet przejść przez gardło. Udało się je odczarować. Sprawiła to praca tysięcy ludzi i przychylność mediów. Pacjenci i ich rodziny zobaczyli, że mogą korzystać z pomocy hospicjum. I jest to dobra pomoc dla kogoś ciężko chorego oraz bliskich wokół niego. Opieka paliatywna stała się dziś częścią medycyny. Współczesna medycyna – nowe technologie i terapie sprawiają, że niejednego pacjenta można leczyć prawie w nieskończoność. Maszyny mogą podtrzymywać jego funkcje życiowe przez dłuższy czas, ale przychodzi taki moment, w którym pacjent na tym intensywnym leczeniu traci, zamiast korzystać. Traci czas, który spędza na oddziałach szpitalnych, zamiast z bliskimi. Chorujący na nieuleczalną chorobę w pewnym momencie wpada w coś, co się nazywa „terapią uporczywą” – to proponowanie kolejnych agresywnych metod leczenia, które przynoszą tylko ból i cierpienie. Uporczywa terapia zamiast pomagać, zaczyna szkodzić, a te szkody są z każdym dniem coraz większe. W pewnym momencie okazuje się, że nie da się ich już naprawić. Nie da się wrócić czasu, przepadł. A hospicjum może być alternatywą dla uporczywych terapii, bowiem towarzyszenie choremu w tej ostatniej, bardzo trudnej fazie, spędzanie z nim czasu, próba spełniania jego marzeń, czasem bardzo prostych, sprawiają że bliscy potrafią przeżyć niesamowite chwile. Człowiek umiera, ale rodzina zostaje z tymi wspomnieniami, z poczuciem spełnienia, że np. o swoje dziecko zadbali najlepiej, jak potrafili. Jeśli zostają z takim poczuciem, to przeżywanie żałoby i powrót do normalnego życia jest dla nich łatwiejszy.

Stowarzyszenie oprócz domowego hospicjum dla dzieci prowadzi też hospicjum perinatalne – otacza opieką rodziców, którzy w czasie ciąży dowiadują się, że ich dziecko umrze niedługo po porodzie. Znalezienie ośrodka medycznego, w którym rodzice zostaną potraktowani z empatią wcale nie jest takie proste. Stowarzyszenie współpracuje z dwoma szpitalami we Wrocławiu, w których zostały przećwiczone procedury, oddział wie, co się będzie działo, wie jak się zachować. Rodzice dziecka, które umrze po porodzie, potrzebują, żeby ktoś pomógł im spotkać się z psychologiem, żeby wskazał położną, która przygotuje do porodu i to nie będzie przygotowanie w szkole rodzenia, w której będą szczęśliwe pary czekające na dziecko. Bo dziecko tych rodziców urodzi się i umrze. Trzeba zatroszczyć się, żeby taka kobieta w kolejce do USG nie czekała z mamami dyskutującymi, jaki kolor wózka w tym roku jest najmodniejszy, bowiem jej sytuacja jest inna. Żeby po porodzie, jeśli dziecko będzie żyło troszeczkę dłużej, ten czas spędzili razem. Żeby nie przebywali na sali z innymi mamami, które pokazują swoje śliczne pociechy, gdyż ich dziecko może wyglądać inaczej. Żeby, jeżeli tego chcą, był z nimi dziadek, babcia, ciocia. Żeby poczuli, że zrobili dla dziecka to, co najlepsze. Ta droga jest nie do przeceniania. Dziecko po urodzeniu żyje np. dwie godziny, ale później ojciec pisze o tym, że mógł wziąć na ręce córkę, mógł dotknąć swojego ojcostwa, tylko przez dwie godziny, ale miał poczucie, że jest prawdziwym ojcem. Łatwej jest później przejść żałobę i dalej żyć. Więcej

Chroniąc ojców, dyskryminuje kobiety cd.

FundacjaA gdzie w tym prawa kobiet? Prezes dywaguje: – Kobieta również ma prawo wpisać do dokumentu swoje wymagania, np. zastrzec, że mąż nigdy nie zapuści brody, jeśli ona tego nie lubi. Bo choć długie włosy to rzecz obligatoryjna, pozostałe punkty są dość umowne. – Celowo tak skonstruował intercyzę, żeby trochę podrażnić i zwrócić uwagę na problem rozpadu rodzin i dyskryminacji mężczyzn, bowiem współczesne prawo sprzyja lub wręcz sankcjonuje rugowanie mężczyzn z rodzin, a kobiety masowo korzystają z tej możliwości pod byle pretekstem. – Dzwonią do mnie panowie i żalą się, że przestają się podobać żonom. A główna przyczyna rozwodów leży zupełnie gdzie indziej. – Kobiety przestają sypiać z mężczyznami, a dla mężczyzny to jest prawdziwa udręka. Jeśli on nie współżyje, to zaczyna chorować, tyć, jest zestresowany. – Sam rozwód jest ostatecznością. Pomysł wskazanej intercyzy ma utrudniać podjęcie takiej decyzji i skłaniać małżonków do poznawania i respektowania swoich potrzeb jeszcze przed ślubem. – Dzieci z rozbitych rodzin są bowiem niedorozwinięte życiowo. Te, które wychowały się bez ojca, nie potrafią znaleźć np. żadnej pracy. A niewielu polskich ojców po rozwodzie stać jest na utrzymywanie ze swymi dziećmi stałego kontaktu. – Kontakty z dzieckiem po rozwodach ma tylko od 5 do 10% mężczyzn. A wszystko dlatego, że kobiety je utrudniają. – Każdy ojciec kocha swoje dziecko, ale jeśli on ma zasądzone alimenty i jeszcze wydaje pieniądze na spotkania z dzieckiem, to on już nie chce podwójnie płacić. – Takie spotkanie z dzieckiem kosztuje co najmniej 100 złotych, a mogłoby nic nie kosztować, jeśli ojciec spotkałby się z dzieckiem np. w domu albo zabrał do parku. Jednak to jest praktycznie niemożliwe, bo najczęściej matka ma już drugiego faceta i nie chce, żeby ten ojciec przychodził do domu. Poza tym zarobki są małe, a koszty utrzymania duże, więc on nie ma często nawet na bilet na tramwaj. Słuchając tego nie wiadomo czy śmiać się, czy płakać?

Czy intercyza z zaproponowanymi wcześniej zapisami ostałaby się w sądzie na rozprawie rozwodowej? Co prawda w polskim prawie intercyza dotyczy tylko spraw majątkowych, więc wskazane wcześniej zapisy mogłyby wywołać u sędziego uśmieszek. Jednak prawo, choć powoli, to zmienia się zgodnie ze specyfiką społeczeństwa. Taka intercyza to kalka z prawa amerykańskiego, gdzie małżonkowie wpisują naprawdę różne rzeczy. A proszę pamiętać, że podczas rozprawy rozwodowej wyciąga się czasem kuriozalne dowody. Oczywiście sąd musiałby rozpatrzyć taki dokument pod kątem całego prawa rodzinnego i wziąć pod uwagę specyfikę konkretnego związku. Myślę, że upłynie jeszcze trochę lat, nim tego typu intercyzy staną się w Polsce popularne, o ile w ogóle do tego dojdzie.

Jednak niezależnie od powyższego trzeba stwierdzić, że prawa polskich ojców są często łamane i trzeba o tym mówić. Obawiam się jednak, że walka takimi argumentami (ta specyficzna intercyza), działa raczej na ich szkodę. Dla nikogo nie jest odkryciem, że najmniej winną, a często najbardziej pokrzywdzoną osobą podczas rozwodu rodziców bywa dziecko, i w tym miejscu trzeba przyznać rację Fundacji. Ono chce mieć obojga rodziców. Ograniczanie kontaktów z ojcem, który pragnie widywać dziecko (z wzajemnością) jest w istocie niesprawiedliwe i krzywdzące, wymaga społecznej debaty i wsparcia niezależnych organizacji. Jednak walka o prawa ojców nie może polegać na dyskryminacji kobiet. A proponowana intercyza chroni ojców, ale dyskryminuje kobiety.

Chroniąc ojców, dyskryminuje kobiety

FundacjaFundacja Ojców Pokrzywdzonych przez Sądy ma niezłe (sic!) pomysły. Nim je wyjawię, kilka słów o tym tworze.

Na oficjalnej stronie Fundacji czytamy: Fundacja prowadzi integrację ojców, którzy doznali krzywd przez sfeminizowane sądy rodzinne. Ma na celu zmianę prawa rodzinnego, które doprowadza do coraz większej liczby rozwodów od 1964 r. Powstała dzięki bardzo dużej liczbie tragedii ojców w całej Polsce. Często ojcowie mający dzieci w okresach alimentacyjnych mordują matki swoich dzieci. Przyparci do muru, doprowadzeni do sytuacji bez wyjścia przez Sądy Rodzinne, najczęściej eksmisji z miejsca zamieszkania, dorobku całego życia, lub zasądzenia za wysokich alimentów, nie mogą  pogodzić się z taką niesprawiedliwością. Sądy Rodzinne w Polsce mają na swoim sumieniu takich ojców wielu sądząc stronniczo przez ponad 30 lat. Ojcowie mający dzieci w okresach alimentacyjnych po rozstaniu w około 80% doprowadzani są przez Sądy Rodzinne do ubóstwa, a w około 5% do bezdomności.

A najnowszy pomysł? – Celem przywrócenia spokój i ładu w polskiej rodzinie, zmniejszenia liczby rozwodów oraz przeciwdziałania dyskryminacji mężczyzn, należy spisywać intercyzę małżeńską – powiadają. Winny się w niej znaleźć m.in. i takie zapisy. – Żona będzie mogła odmówić mężowi współżycia seksualnego, tylko wówczas, gdy będzie miała zwolnienie lekarskie, dwa dni przed i po menstruacji. Oprócz tego nie może obciąć włosów krócej niż do ramion i jest zobligowana do noszenia sukienek. Już przecieracie oczy lub pukacie w czoło? A to tylko wyrywki. We wzorze zaproponowanej przez Fundację intercyzy stoi też to, że to małżonek będzie decydował o wyborze przedszkola i szkół dla dzieci do ich pełnoletniości. Ale żeby równowaga nie była zwichnięta, po konsultacji z żoną. Podobnie jak o miejscu spędzania rodzinnych wakacji, wspólnych wyjściach do teatru, kina, na przyjęcia i inne uroczystości. W jednym z punktów znalazł się również zapis o tym, że rodzina będzie spożywać wszystkie posiłki razem, każdorazowo przygotowane oczywiście przez panią domu. Za niedotrzymania warunków tej specyficznej umowy przewidziane są kary pieniężne. Najwyższe, gdy okaże się, że jedno z partnerów zmieni orientację seksualną – zapłaci byłemu małżonkowi tylko 100 tys. zł odszkodowania.

Na pytanie, dlaczego propozycje są tak stronnicze, prezes Fundacji i pomysłodawca zaproponowanego wzoru intercyzy w jednym twierdzi, że polskie prawo dyskryminuje ojców, więc taki dokument mógłby ich chronić. A na pytanie, co ma do tego wygląd kobiety i dlaczego o rozpad małżeństwa mogą być obwiniane jej krótkie włosy i nienoszenie sukienek, wyjaśnia, iż żonaci mężczyźni chcą mieć piękne kobiety, ale nie mają wpływu na ich wygląd. Gdyby to było zapisane w intercyzie, to kobieta byłaby zobligowana do dbania o siebie i on nie musiałby jej rzucać albo szukać gdzie indziej. A wiadomo, że żadnemu normalnemu i zdrowemu mężczyźnie nie podobają się krótkie włosy.

A gdzie w tym prawa kobiet? O tym w następnym wpisie, czyli cdn.

Przemoc w rodzinie a państwo

Przemoc domoweaZ pomocy organizacji pozarządowych, w tym i z jeleniogórskiego TKOPD, korzysta wiele kobiet. A mogłoby jeszcze więcej. Ale te sprawy dzieją się w czterech ścianach – nie wychodzą na zewnątrz, często do tragicznego finału – zamordowania przez sprawcę przemocy. W Polsce tylko co szósta wszczęta sprawa o znęcanie trafia do sądu. Połowa z nich jest w sądzie umarzana. 80-90% to wyroki w zawieszeniu. Wskazuje to m.in. i na olbrzymią tolerancję dla przemocy w rodzinie.

Co mogłoby poprawić tę sytuację? Kodeks karny przewiduje karę przynajmniej miesiąca więzienia dla oprawcy znęcającego się nad członkami rodziny. Więc gdyby częściej dawać chociaż miesiąc bezwzględnego więzienia zamiast „zawiasów”, to sprawca przemocy odczułby karę. Zawieszenia – niestety, nie czuje. Ma tylko powstrzymać się od przemocy, ale tego nie robi. Bo wie, że przemoc w Polsce bardzo trudno udowodnić, zwłaszcza gdy otoczenie milczy A zwykle milczy. Od lat nie widać żeby coś się zmieniło na lepsze. Konwencja antyprzemocowa nie poprawiła sytuacji – nie zdążyła. Przygotowania do jej wdrożenia wymusiły jedynie zmianę, iż gwałt jest ścigany z urzędu, a rząd wyszedł z propozycją zaostrzenia kar za to przestępstwo. Dostrzeżono też przemoc ekonomiczną jako element znęcania – niealimentacja jest teraz przemocą ekonomiczną. Ale to wciąż za mało.

Powtarzają się ciągle te same historie o kobietach, które przychodzą zakrwawione albo od razu po gwałcie i czują potworny strach, że w końcu zgina z rąk oprawców. Tylko w Zielonej Górze i okolicy w tym roku była czarna seria podobnych do siebie morderstw – zginęły cztery kobiety. Przydarzyło się to też mieszkańcom Płotów. Cała wieś przerobiła tę traumę. Mieli morderstwo, mają wyrzuty sumienia. Czego ta historia powinna uczyć? Że jeśli widzimy przemoc, jeśli widzimy siniaki, to musimy się wtrącić. Ale my nie lubimy się wtrącać – słyszy się często. A to nie prawda! Uwielbiamy! Wtrącamy się w to, co ludzie robią pod kołdrą, ścigamy gejów, lesbijki, wtrącamy się ludziom w antykoncepcję, w sumienie, w przerywanie ciąży, w in vitro, tylko nie w przemoc domową. Więcej