Jeśli nie ma możliwości skontaktowania się, bo osoba – drugi rodzić, który „porwał” dziecko, np. zmienia numer telefonu, nie odpowiada na e-maile, kasuje konto na Facebooku czy na jakichkolwiek innych mediach społecznościowych, to pozostaje publikacja wizerunku dziecka w bazie osób zaginionych na stronie internetowej. Można wysyłać też ów wizerunek dziecka do takich jednostek, jak straż miejska, szpital, OPS. Załącza się do niego informację, że jest poszukiwane. W przypadku porwań rodzicielskich bardzo ostrożnie jednak podchodzi się do tego typu publikacji – wychodzi się z założenia, że należy działać w interesie dziecka, że trzeba kierować się jego dobrem, a nie zawsze dobrem jest umieszczenie wizerunku w internecie.
Ale uwaga! Uprowadzenie dziecka to sytuacja, w której jeden z rodziców lub opiekunów, który ma pełną władzę rodzicielską, zabiera dziecko bez woli drugiego opiekuna, pod pretekstem krótkotrwałego pobytu, zatrzymuje dziecko na stałe i pozbawia drugiego rodzica kontaktu z nim (vide zarządzeniu Komendanta Głównego Policji nr 124, z 4 czerwca 2012 r.). Konsekwencją tego w przypadku odpowiedzialności karnej jest przestępstwo z art. 211 kodeksu karnego – uprowadzeniu osoby małoletniej poniżej 15. roku życia. Ale orzecznictwo dotyczące tego przepisu jest już od lat określone i mówi, że jeśli owego czynu dopuszcza się opiekun prawny, który ma pełną władzę rodzicielską, nie jest ono traktowane jak przestępstwo. W związku z tym nie obejmuje się tym zapisem porwań rodzicielskich. Jest jeszcze kodeks rodzinny i opiekuńczy, kodeks postępowania cywilnego i ewentualnie kodeks karny. Przepisy wbrew pozorom nie są złe, choć zawsze mogłyby być lepsze. Problem jest z egzekwowaniem ich, ze skutecznością odbiorów kuratorskich, z wykonywaniem orzeczeń – cywilne konsekwencje to pozbawienie czy ograniczenie władzy rodzicielskiej i/lub postanowienia sądu o tzw. odbiorach kuratorskich.
Oto sąd nakazuje rodzicowi, który zabrał dziecko oddanie go dobrowolnie w jakimś krótkim terminie. Jeśli do oddania mimo wszystko nie dochodzi, może on podjąć decyzję o tzw. odbiorze kuratorskim. Polega to na tym, że to kurator decyduje, czy w danej sytuacji potrzebna mu jest asysta policji lub psychologa, po czym udaje się w miejsce, gdzie dziecko się znajduje, bądź też może się znajdować i próbuje siłami perswazji doprowadzić do wydania go rodzicowi, przy którym sąd zadecydował, że dziecko ma być. Jednak z tym bywa różnie. Wszystko zależy od tego, na ile rodzic, który zabiera dziecko, jest gotowy na to, żeby zmienić miejsce zamieszkania, pracę, ukrywać się z tym dzieckiem. Wiele jest też zgłoszeń o wyjazdach porywających za granicę. Najwięcej dotyczy Wielkiej Brytanii, dalej są Niemcy i Holandia. Zdarzają się też sprawy bardzo trudne – w tym sensie, że ślad się urywa – porwania do Egiptu i innych krajów arabskich. Są przypadki porwań do USA i Australii. Bywa, że z USA porywa się do Polski. Tu znowu dochodzi kwestia krajów, które objęte są konwencją haską. Ta reguluje przepisy dotyczące uprowadzeń dzieci. Jeśli między krajami nie ma takich umów, doprowadzenie do powrotu dzieci jest dużo trudniejsze.
Jeśli bowiem mówimy o porwaniu międzynarodowym, to polska Policja ma mniejszy zasób możliwości. Wtedy następuje kontakt z Policją w danym kraju, żeby ta dokonała pewnych sprawdzeń. Warto wówczas zastanowić się nad złożeniem wniosku z konwencji haskiej (za pośrednictwem Ministerstwa Sprawiedliwości), dotyczącego powrotu dziecka do kraju, z którego bezprawnie zostało wywiezione.
Często dzieje się tak, że wiadomo, gdzie przebywa dziecko, ale nie ma z nim kontaktu. Teoretycznie więc rodzic, który dziecko stracił, wie, że to dziecko jest na drugim końcu Polski, na drugim końcu Warszawy czy w Londynie, i tyle, bowiem jeśli Policja wie, że właśnie tam jest to dziecko i ustalone jest, że dziecko przebywa w bezpiecznych warunkach, że nic mu nie grozi, to Policja kończy poszukiwania. Jej zadaniem jest bowiem ustalić, gdzie jest osoba zaginiona i czy jest bezpieczna. Potem zostaje postępowanie sądowe.
Odradzamy w takich sytuacjach „odporywanie” sobie dzieci, ponieważ nie jest to rozwiązanie konfliktu obecnego między rodzicami. Dla samego dziecka natomiast to jest nowa sytuacja i gdyby ta sytuacja w drugą stronę miała mieć miejsce, to mogłoby to wpłynąć dodatkowo na poczucie bezpieczeństwa przez dziecko.
Z ciekawszych rozwiązań tych kwestii warto przytoczyć sytuację w Anglii. Tu kogoś, kto chciałby wylecieć z dzieckiem, można zatrzymać na lotnisku. Jest przepływ informacji, że np. w danym momencie dziecko powinno być u mamy, a jest u taty. U nas się tego nie weryfikuje, nie sprawdza, czy dziecko ma na podróż zgodę mamy na piśmie – w Polsce nie ma kontroli na granicy, można sobie samochodem wyjechać i nikt tego nie sprawdzi. Ciekawie też jest w Holandia. Tu porwaniami międzynarodowymi zajmuje się jeden sąd, gdzie pracują wyspecjalizowani w tym zakresie nie tylko sędziowie, ale także mediatorzy i psycholodzy. U nas trafić można do każdego sądu rodzinnego na terenie kraju, który nie zawsze dysponuje takim wsparciem.