Przemoc rówieśnicza w szkole, to nie wymysł osób, którzy proponują bezstresowe wychowanie dzieci. To nie wymysł Komitetu Ochrony Praw Dziecka. To nie coś, co dzieje się gdzieś daleko od nas.
Oto Komitet nasz otrzymał list (nadawca zastrzegł swoje dane i szkoły, której to dotyczy, do naszej wiadomości, a imiona i nazwiska dzieci zmieniono).
Dzień Dobry, chciałbym się zgłosić do Państwa z prośbom o pomoc w sprawie przemocy szkolnej. Moje dziecko już od roku czuje się zagrożone ze strony grupy rówieśników z klasy. Reakcja właściwych organów szkoły nie przynosi żadnych długoterminowych rezultatów.
Mój syn (…) jest uczniem Szkoły Podstawowej (…) w Jeleniej Górze. Od zeszłego roku szkolnego 2015/2016, borykaliśmy się z różnymi atakami ze strony rówieśników z klasy. Jest to najczęściej przemoc fizyczna, rzadziej psychiczna, choć syn także o tym informował. Prawidłowo reaguje na ataki agresorów, jednak z reguły jest sam przeciwko dwóm lub trzem osobom.
Prowadziliśmy rozmowy z panią pedagog, a później z dyrekcją szkoły, o czym świadczą notatki sporządzone w szkole. Pani pedagog prowadziła pogadanki dla trudnych dzieci i zaproponowała, aby do tej grupy dołączył mój syn. Niestety, rozmowy te nie przyniosły żadnych rezultatów. Po każdej interwencji problem przygasa na tydzień lub dwa i wraca ponownie.
Obecnie do klasy dołączył chłopiec, (…), który nie dostał promocji do następnej klasy, więc powtarza rok w klasie mojego syna. Z informacji od nauczycieli wynika, że jego zachowanie wykracza daleko poza chuligańskie wybryki, jakie w tym wieku mogą się zdarzać. Bez żadnych skrupułów lekceważy nauczycieli i wybiórczo stosuje się do ich poleceń. Jednak uważam, że najgorsze jest to, iż nie ma poczucia realizmu i jego ataki fizyczne są skrajnie niebezpieczne dla zdrowia uczniów.
W dniu dzisiejszym, tj. 29.09.2016 r., (…) w raz ze swoim kolegą zaatakował na przerwie mojego syna i po krótkiej przepychance (…) kopnął (…) w klatkę piersiową a później chciał kopać dalej, lecz przeszkodziła interwencja pozostałych uczniów klasy. Ten drugi agresor odpuścił, jednak później w szatni szkolnej doszło do kolejnej bójki z udziałem (…). Ponieważ inne dzieci się boją tych agresorów, więc reagując na bójkę trzymając mojego syna a nie napastnika, co sprawia, że jest on zupełnie bezbronny, a atak trwa dalej.
Czuje się bardzo zaniepokojony całą sytuacją i zmartwiony tym, że działania szkoły są całkowicie nieskuteczne. Obawiam się, że dalszy rozwój agresji w szkole może doprowadzi ć do tragedii.
Bardzo serdecznie proszę o pomoc oraz porady jak wybrnąć z tej sytuacji. Z poważaniem…
Oczywiście, że w powyższej sprawie podejmiemy adekwatną interwencję – będziemy rozmawiać z dyrekcją i pedagogiem tej szkoły; w porozumieniu z rodzicem, powiadomimy jej organ założycielski i nadzorujący. Będziemy oczekiwać od szkoły by wywiązywała się z ustawowego obowiązku zapewnienia pełnego bezpieczeństwa uczniom na swym terenie. Jeśli nie będzie w stanie tego uczynić – nie podejmie właściwych działań, i nic się nie zmieni, o sprawie powiadomimy odnośne organy.