Niestety, w Polsce jest duży problem „dorosłych dzieci”, czyli dzieci, które z jakiegoś powodu muszą pełnić w rodzinie role dorosłych. Dotyczy on dzieci alkoholików, których według statystyk jest ok. 5 mln. Dotyczy również rodzin, w których ktoś – rodzic lub rodzeństwo – jest niepełnosprawny i dziecko musi się tym kimś zaopiekować. Nieznana jest dokładna liczb takich dzieci, ale można śmiało stwierdzić, że jest ich bardzo dużo, ale w Polsce nie mówi się o nich. To temat tabu.
Często takie dzieci chwali się, że są dzielne lub zaradne. Szwajcarska psycholog pisała, że w życiu „dorosłych dzieci” ważna jest obecność osoby, którą nazywa „oświeconym świadkiem”. To taki ktoś, kto nie tyle pochwali, co zaświadczy, potwierdzi, że to, co „dorosłe dziecko” robi, jest czymś ponad jego siły. A to może złagodzić konsekwencje sytuacji, w jakiej znalazło się dziecko. A te bywają poważne, bo tacy ludzie często oczekują od własnych dzieci zaspokojenia potrzeb z dzieciństwa i dramat powtarza się w kolejnym pokoleniu.
Piszemy o tym by wskazać problem, by osoby i podmioty odpowiedzialne nie udawały strusia – nie chowały głowy w piasek, bowiem sam on nie zniknie. Że trzeba coś z tym zrobić!