Molochy do likwidacji

ArchiwumTKOPD

Archiwum TKOPD

dom  Ustawa o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej z 2012 r. mówi, że od 2020 r. dzieci do 10. roku życia nie mogą już przebywać w konwencjonalnych domach dziecka, a od 2021 r. w jednym takim domu nie może być więcej niż czternaścioro dzieci.

Czyli zgodnie z prawem do 2021 r. mają zniknąć molochowate domy dziecka. Ale nadal do domów dziecka wbrew przepisom przyjmuje się podopiecznych, którzy nie skończyli siedmiu lat, które powinny trafiać do rodzin zastępczych. Zmiany więc są potrzebne od zaraz – dobrze, żeby duże domy dziecka zniknęły prędzej.  Ale zmiany zawsze oznaczają perturbacje. Jest więc nad czym pracować.

Zresztą zmiany wymusza nie tylko ustawa, lecz i zdrowy rozsądek – w dużych domach dziecka pracuje wiele osób, a spośród nich jedna trzecia to administracja. Ale opór przeciwników zmian nie tylko że nie maleje, ale rośnie.

Rzucamy hasło kampanii na rzecz rodzicielstwa zastępczego: „Polska bez domów dziecka” Hasło, jak to hasło, trochę sprawę upraszcza, bo zniknąć mają duże domy dziecka, a małe do 14 podopiecznych, zostaną. Zawsze przecież będą dzieci wymagające socjoterapii albo takie, które nie będą chciały iść do rodziny zastępczej. Musi więc wzrosnąć liczba rodzin zastępczych. A to też kwestia wynagrodzenia – musi wzrosnąć dla zawodowych rodzin zastępczych; to kwestia mieszkań komunalnych o powierzchni od 75 do 150 m kw. z wszelkimi wygodami, żeby chętni do przyjęcia dzieci, nieposiadający własnego lokum, mieli gdzie przyjąć dzieci. Programu – naprawy wymaga piecza zastępcza, bowiem o negatywnym wpływie pobytu dziecka w placówce nikogo nie trzeba przekonywać.

Kontrole ujawniły przypadki niezgodnego z prawem dzielenia rodzeństwa i inne patologie. Na przykład dyrektor pewnego domu zamykał go od południa do godz. 18 i nie można było wejść do środka; dzieci nie miały dokąd wrócić. Dwóch chłopców w tym czasie gwałtownie pogorszyło się w nauce i dorobiło się zarzutów karnych. W innym domu dopiero po interwencji pracownicy zaczęli odwiedzać dziecko w szpitalu.

W całym kraju piecza zastępcza reformuje się opornie. Kontrolerzy NIK w kwietniowym raporcie ocenili, że system pozyskiwania rodziców zastępczych jest w Polsce niewydolny, liczba rodziców zastępczych spada, a domy dziecka są przepełnione. Brakuje kandydatów na rodziców zastępczych. Bo robota ciężka, a i system przez lata dokładał ciężarów: dzieci, które przeżyły więcej, niż człowiek jest w stanie sobie wyobrazić, a tymczasem w podmiotach wspierania pieczy zastępczej nie ma specjalistów od traum i seksualności dziecięcej – w całej Polsce w ogóle ich brakuje, a pedagodzy i psycholodzy zatrudniani w ramach projektów często się zmieniają, choć przecież dziecko nie otworzy się, jeśli ciągle będzie przychodził nowy psycholog; trzeba sobie radzić z dziecięcym autoerotyzmem; ogromna trudność stanowi dotarciem do specjalistów od FAS, czyli alkoholowego zespołu płodowego. A koordynatorzy wspierania pieczy zastępczej? Musza pracować po nowemu, nie zajmować się tylko kontrolowaniem rodzin. Ale i oni potrzebują pomocy – wsparcie superwizora, który pomoże im w pracy z rodziną.

Samorządy dostosowując się do wymogów ustawy nie należy koncentruje się tylko na zmniejszaniu liczby dzieci w placówkach, bowiem efekt tego czasem jest taki, że w jednym dużym tworzy się kilka mniejszych domów dziecka albo tworzy się skupiska domków jednorodzinnych, stojących obok siebie. A to nadal są miejsca kolejnego wykluczenia dzieci, tylko że w ładniejszych warunkach. A przecież idea takich małych domów jest taka, żeby były one częścią lokalnego środowiska.

Na początek należy ograniczyć napływ dzieci do systemu poprzez intensywną pracę grupy pracowników socjalnych z rodzinami biologicznymi, tak by więcej dzieci wracało do rodzin biologicznych, by te powroty nie były tylko wynikiem rozstrzygnięć sadowych, bowiem dzieci była umieszczona w placówce w wyniku interwencji, a kiedy sprawie przyjrzał się sąd, okazało się, że sytuacja w rodzinie wcale nie była taka zła i dzieci wróciły do domu. Dla porównania – w intensywnym programie pracy z rodziną biologiczną w USA osiąga się blisko 80% powrotów do rodziny.

Niepokojące jest to, że w minionym roku do placówek opiekuńczo-wychowawczych przyjmuje się nadal stosunkowo dużo dzieci. Nie pracuje się należycie z rodziną biologiczną. Tu również potrzebne są zamiany. Trzeba podwoić liczbę asystentów – mają pomagać rodzinie w przezwyciężeniu wychowawczych i życiowych problemów, a nie koncentrować się na odrabianiu lekcji z dziećmi i sprzątaniu.

Dyrektorzy domów dziecka stawiają opór – to strach przed zmianą, utrata pracy. Przecież pracownicy domów dziecka w większości nie stracą zatrudnienia, bo w wyniku restrukturyzacji powstaną małe placówki. Będzie też więcej pracy dla asystentów rodziny i koordynatorów rodzinnej pieczy zastępczej, także w rodzicielstwie zastępczym – po prostu musza trochę się przekwalifikować. Ta ostatnia propozycja irytuje pracowników domów dziecka. – Do tego trzeba mieć powołanie i to praca 24 godziny na dobę, więc czasem dzieci są urabiane przez personel domów dziecka, że lepiej dla nich, by tam zostały. Ustawa narusza interesy pewnej grupy dyrektorów, którzy chcą chronić swoje stanowiska. A jednak polskie miasta muszą przyspieszyć – czas na wdrożenie zapisów ustawy ucieka nieubłaganie.

 

Dodaj do zakładek permalink.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>